– Media publiczne trzeba zlikwidować i tego samego dnia, w ich miejsce, powołać nowe, zupełnie inne spółki Skarbu Państwa – mówi jeden z pomysłodawców projektu reformy mediów publicznych Jacek Weksler, były wiceminister kultury i pierwszy dyrektor TVP Kultura.
Projekt reformy mediów publicznych jest częścią Programu Budowy Zaufania Społecznego, który składa się z pięciu modułów tematycznych (poza mediami są to: edukacja, kultura, sieć i aktywizacja społeczna). Pomysł pojawił się we wrześniu 2018 roku, prace nad nim trwały ok. ośmiu miesięcy. W zespole medialnym pracowali m.in. prof. Tadeusz Kowalski, mec. Wojciech Dziomdziora, Jerzy Kapuściński, Anna Drozd i Jacek Weksler. Propozycje zmian konsultowali eksperci m.in. prof. Stanisław Piątek, a także przedstawiciele środowisk twórczych.
Projekt zakłada przede wszystkim opracowanie i wdrożenie Kodeksu Etycznego Mediów Publicznych, który tworzyłby prawnie wiążące zobowiązania wobec pracowników mediów publicznych. Zredukowanie struktury TVP do czterech anten (obecnie jest ich kilkanaście): TVP 1, pozostaje anteną uniwersalną z informacjami, publicystyką, sportem i rozrywką; TVP 2: dedykowana kulturze (od popularnej do wysokiej) i edukacji – bez reklam; TVP 3: kanał informacyjno-publicystyczny oraz TVP ABC – telewizja edukacyjna dla dzieci i młodzieży – bez reklam. – Cztery anteny to wszystko, co potrzebne telewizji publicznej z wielką platformą on-line– dodaje Weksler. Krytycznie odnosi się do obecnych działań TVP polegających na otwieraniu kolejnych kanałów tematycznych. Zdaniem zespołu strategia rozwoju powinna odbywać się przez rozbudowę interaktywnej platformy z bezpłatnym VOD ( archiwa, aktualne treści antenowe, edukacja).
Telewizja częściowo wyszłaby z rynku komercyjnego, co oznaczałoby zdaniem Wekslera mniejsze udziały w rynku. – Ale nie o to chodzi. Stacja publiczna nie powinna konkurować z komercyjnymi, bo się do nich zbyt upodobnia. Zawsze. – wyjaśnia.
Połączone byłyby także spółki „dużego” radia i „dużej” telewizji, jako wspólny organizm: Telewizja Polska i Polskie Radio SA. Projekt zakłada także powstanie drugiej spółki – Polskie Media Regionalne z poważnym udziałem samorządów i siedzibą poza Warszawą. Łączyłaby ona wszystkie dzisiejsze oddziały telewizji publicznej i samodzielne spółki publicznego radia.
W kwestii finansowania projekt zakłada odejście od abonamentu. – Tego tematu nikt już nie podejmie, ponadto obecne rozwiązania są kosztowne (kilkadziesiąt milionów to prowizja dla poczty) – mówi Weksler. Zamiast abonamentu media finansowane byłyby z budżetu państwa, według algorytmu 5 zł od każdej osoby. To, według obliczeń zespołu, dałoby w skali roku budżet na poziomie 2,3 mld zł. Dodatkowo pieniądze z emitowanych częściowo reklam przynosiłyby rocznie ok. 700 mln zł. Połączone radio i telewizja otrzymywałyby od KRRiT 2 mld zł, a lokalne – 1 mld zł. – Przyjęliśmy motto „nie zobaczysz tego u innych”. Dobra jakość wymaga dużych pieniędzy: produkcja programów, koncertów, filmów i seriali powinna być na światowym poziomie – mówi Weksler.
Projekt nie przewiduje zmiany sposobu wyboru władz KRRiT, co wymagałoby zmiany konstytucji, a to wydaje się nieprawdopodobne w żadnym wariancie powyborczym. W prawyborach różne środowiska sugerowałyby swoich kandydatów na członków, ci mieliby zróżnicowaną kadencyjność, inną niż Sejmu. Pięciu członków KRRiT byłoby wybieranych przez większość 3/4 Sejmu. Gdyby posłowie nie mogli zgodzić się w kwestii składu Rady, wtedy wybór członków odbywałby się przez losowanie spośród osób wybranych w prawyborach.
Przy KRRiTV powstałaby Rada Programowa, w której zasiadaliby przedstawiciele różnych grup społecznych (przedstawiciele środowisk artystycznych, przedstawiciele organizacji pozarządowych, marszałków województw, rektorów uniwersytetów, wybierani przez RPO czy Rzecznika Praw Dziecka, itd.) w liczbie nie mniejszej niż 27 osób. Rada m.in. opiniowałaby, czy media realizują wymienione w ustawach zadania misyjne i w przypadku negatywnej opinii mogłaby wnioskować o odwołanie zarządów spółek publicznych.
Projekt zakłada likwidację Rady Mediów Narodowych. – Jest to organ zbędny i dublujący kompetencje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – zaznacza Weksler. Dodaje, że cały proces zmian w mediach trwałby do dwóch lat, ale zmiany programowe byłyby widoczne od razu. Czy projekt nie koliduje z tym zapowiadanym przez PO? – Uciekałbym od pojęć „kolizja”, „wyścigi”, „lepszy” i „gorszy”. To jest projekt obywatelski, przygotowywany pro bono, dla wspólnego dobra, jakim mogą być rzetelne media publiczne. – podkreśla Weksler.